sobota, 16 maja 2009
Zawieszenie bloga
sobota, 4 kwietnia 2009
Obalamy mity odc. 4 - PSX
PSX to oficjalna nazwa specjalnej wersji PlayStation 2, która mogła nagrywać wideo, odtwarzać pliki muzyczne i zdjęcia. Należy wspomnieć, że jako pierwsza konsola z rodziny PlayStation miała na pokładzie XMB (Cross Media Bar), bardzo wygodne menu dla konsoli i wbudowany dysk twardy. Dziwi mnie strasznie, że kochana czarnula z funkcjami rodem z PS3 tak słabo została przyjęta przez rynek.
piątek, 3 kwietnia 2009
Sukces Wii
sobota, 28 marca 2009
Guitar Hero On Tour
Chyba każdy zna serię Guitar Hero - gra, w której wcielamy się w gwiazdę rocka i za pomocą specjalnej, plastikowej gitary podbijaliśmy serca wirtualnych tłumów. Jako, że tzw. "wczuwa" była genialna a my naprawdę graliśmy dany utwór, to gra osiągnęła niemały sukces. Na dodatek doskonały soundtrack w każdej części pozwalał nam na granie z przyjemnością przez wiele godzin.
Pewnego dnia zapadła decyzja o stworzeniu przenośnej wersji Guitar Hero, do tego na DS'a. Pierwsze komentarze to szok, no bo jak mają zamiar to zrobić? Guitar Hero bez gitary to nie Guitar Hero. Okazało się jednak, że panowie z Activision mają głowę na karku, otóż wymyślili specjalną przystawkę imitującą grip z prawdziwej gitary, którą wsuwa się w slot 1 (na gry z GBA). Całość chwyta się lewą (bądź prawą, jeśli jesteśmy leworęczni) ręką i trzyma DS'a bokiem. Nasze palce spoczywają na kolorowych przyciskach, a my w drugiej ręce dzierżymy specjalny stylus, którym... szarpiemy struny! Wirtualne co prawda, znajdują się one na dotykowym ekraniku. Jak całość sprawdza się w praniu? Znakomicie! Według mnie nie dało się wymyślić lepszego rozwiązania. Co prawda nie jest to taka przyjemność jak granie w Guitar Hero na dużej konsoli, jednak jak na przenośną konsolę rozwiązanie to jest genialnie. Mamy swój miniaturowy koncert w kieszeni. Jeszcze jeden aspekt, mianowicie sprawa gitarowego boosta: wcześniej odpalało się go machając gitarką, tutaj po prostu wrzeszczymy do mikrofonu. Kolejny "ficzer" pozwalający wczuć się w konsolową gwiazdę rocka.
Tryby to jest to, co znamy z dużej wersji. Mamy karierę, w której po kolei pniemy się do coraz lepszych lokacji, coraz lepszych sponsorów, zarabiamy coraz więcej pieniędzy i możemy sobie pozwolić na coraz bardziej wymyślne przedmioty ze sklepiku. A wszystko to tylko dzięki graniu. Jest jeszcze Quick Play, gdzie możemy zagrać dowolną piosenkę na dowolnym poziomie trudności bez żadnych zobowiązań. Następnie Practice, który pozwala nam przećwiczyć piosenkę fałszując ile chcemy bez przerywania jej (w normalnej grze tłum nas zagwizduje i jest Game Over). Dziwne jest to, że możemy grać jako gitara główna i basowa, czego nie ma w żadnym innym trybie, a szkoda. Jest jeszcze multiplayer, gdzie z kolegą posiadającym drugiego DS'a możemy szaleć i sprawdzić, który jest lepszym rockmanem, na dodatek możemy przeszkodzić naszemu rywalowi różnymi bonusami, choć i on nie musi pozostać nam dłużny.
Grafika, choć nie jest ważna w tego typu grach, jest naprawdę świetna. Konsolka generuje scenę z naszymi muzykami, którzy szaleją na swoich instrumentach, tłum i całe otoczenie, które bywa naprawdę różne - od szczytu wieżowców po paradę. Wszystko jest czytelne i wyraźne.
No i chyba najważniejsze: udźwiękowienie. Jest dobrze, choć nie jest to szczyt jakości. Na szczęście wszystkie 26 utworów jest w dobrej jakości no i nie są to marne muzyczki MIDI, tylko pełnoprawne utwory o jakości zbliżonej do MP3. Niestety odnoszę wrażenie, że całość jest za cicha, nawet na słuchawkach. Jest to ważne, gdyż jadąc na przykład w autobusie trzeba odpowiednio głośno wszystko mieć, by cokolwiek słyszeć.
Całość nie jest pozbawiona wad, choć właściwie w części są to wady wynikające z budowy DS'a. Pierwsza wada to nieładna czcionka i ułożenie menu, wszystko wygląda jak w marnym homebrew, nie jak w grze za ponad sto złotych. Choć podobno nie szata zdobi króla. Następnym elementem, który przeszkadza w rozrywce jest budowa całości, gdyż powoduje, że większości osób po dłuższym graniu cierpnie nadgarstek i trzeba robić sobie przerwy. Mi się udało znaleźć takie ułożenie dłoni, że mogłem grać nawet ponad godzinę, jednak dla większości osób może to stanowić problem.
Podsumowując, Guitar Hero On Tour mimo swoich wad jest grą świetną. Jedyną w swoim rodzaju, przenośnym Guitar Hero, genialną zabawką. Wspaniale umila czas między innymi tytułami, a dla fanów serii i innych gier muzycznych to pozycja obowiązkowa, która starczy na długo, gdyż wymasterowanie utwórów na najwyższym poziomie trudności to wyzwanie dla największych twardzieli (ja wymiękałem przy ostatnich utwórach na Hard, trzecim z czterech poziomów trudności). Na dodatek cały zestaw kosztuje tyle, co normalna gra na DS'a, ok. 140 zł w Polsce, więc nic tylko brać i grać!
Ocena: 9-
Grafika: 8+
Muzyka: 8
Grywalność: 10
Recenzja dostępna także na
Phoenix Wright Ace Attorney Justice for All - recenzja
Phoenix Wright Ace Attorney Justice for All to bezpośrednia kontynuacja niesamowitej pierwszej części pt. Phoenix Wright Ace Attorney ;]. Gdy zabierałem się do gry, liczyłem na wspaniałe przedłużenie wątków zaczętych w dwójce, jeszcze więcej wspaniałej fabuły tak jak wcześniej, na dodatkowe sprawy i jeszcze więcej cudownego "prawnika". Chciałem swoistego "mission packa". Jak wyszło?
Może od początku. Gra zaczyna się dosyć dziwnie, gdyż budzi nas telefon. Phoenixa naprawdę boli głowa i okazuje się, że właśnie zaczyna się rozprawa. Prawnik dostał amnestii i w ten sposób powstaje pretekst do przejścia kolejny raz przez tutorial. Niestety nie ma możliwości ominięcia go, jednak dzięki temu szybko wskakujemy w realia następnej części i dowiadujemy się, co było przyczyną zaniku pamięci, równocześnie ratując kolejnego niewinnego klienta. Kilka miłych minut później poznajemy starych znajomych: prokuratora Payne'a, Mayę, sędziego. Jednak nie wszystko jest tak jak zawsze...
Szkielet gry właściwie pozostał ten sam. Nadal rozwiązujemy sprawy według znanego schematu: poznajemy sprawę, krótkie przesłuchanie, pierwszy dzień rozprawy, przeniesienie podejrzeń na inną osobę, następny dzień poszukiwań, powolne odkrycie prawdy, jeszcze jeden dzień szukania i ostateczne rozwiązanie sprawy. Podczas tzw. "investigation" rozmawiamy z wieloma osobami związanymi ze sprawą, szukamy przedmiotów i powoli dochodzimy do sedna sprawy. Gdy dzień dobiega końca i rozpoczyna się następny dzień, trafiamy na salę sądową za pomocą zdobytej "amunicji" walczymy z wymiarem sprawiedliwości, który jak zwykle próbuje wsadzić za kratki nie tą osobę co trzeba. Gra nie jest jednak wierną kopią poprzedniczki, zmienił się sposób, w jaki przegrywamy. Teraz nie ma żadnych eksplodujących wykrzynkików, lecz pojawił się pasek życia, który zależnie od "wagi" sytuacji skraca się po niepoprawnej odpowiedzi o kawałek bądź nawet o całość. Nadal jednak istnieje save w każdym miejscu i można po złej odpowiedzi załadować grę.
Obstawa gry także uległa pewnej zmianie. Nie ma już Edgewortha (aby przekonać się, co się z nim stało, radzę przejść pierwszą część), jest za to młoda pani von Karma, córka starego znajomego z czwartej rozprawy pierwszego "prawnika". Ma ona zgoła odmienny styl prowadzenia rozprawy i odziedziła sporo po swoim władzym ojcu. Zapomnijcie o spokojnym Milesie, teraz czas na Franciskę z biczem, którym terroryzuje sędziego. Nie podoba mi się to zagranie, stary dobry Edgey był o wiele lepszy. Drugą nową postacią jest Pearl Fey, która jest kilkuletnią kuzynką Mayi. Choć młoda, bardzo mądra i nie raz okaże się mądrzejsza, niż jej kuzynka.
Czas przejśc do mięska, czyli samej fabuły. To ona decyduje o być albo nie być części, nie jakieś baski życia i mało istotne szczegóły. I na nieszczęście, tutaj byłem zawiedzony. Gra nie dorasta do pięt poprzedniczce. Nadal pełno jest zwrotów akcji i nieoczekiwanych rozwiązań, lecz to nie jest ten genialny scenariusz. Rozprawy wydają się płytkie i głupie, ta z kelnerką i pedałowatym szefem kuchni rozłożyła mnie na łopatki. Szczęście w nieszczęściu, chociaż ostatnia sprawa rekompensuje nam całą grę i nasyca głód emocji.
Grafika nie zmieniła się ani joty. Gra została żywcem skonwertowana z GameBoya Advance'a i nadal oglądamy mało kolorowe tła, słabo animowane postacie i wszystko jest statyczne. Mimo wszystko, komu to przeszkadza? Dźwięk... odmienny. Zmienił się cały soundtrack. Na początku myślałem, że to źle, bo nie mogłem znaleźć w utworach tego geniuszu, co w poprzednich. Jednak po czasie doszedłem do wniosku, że zmiana była konieczna, bo byśmy zwariowali, a gdy dłużej się wsłucha w nowe aranżacje, to odkrywa się, że i one są całkiem niezłe. Nie takie dobre, ale po prostu OK.
Gra na początku na tyle mnie zawiodła, że o mało nie porzuciłem konsoli w kąt i na tym by się skończyła przygoda z prawnikiem. Dałem jednak grze kredyt zaufania i powiem szczerze, nie zawiodłem się. Jest to najgorsza część ze wszystkich, jednak nadal to kawał świetnej gry i stawiam ją bardzo wysoko w moim prywatnym rankingu. No i aby dobrać się do kolejnych przygód, należy poznać, co stało się wcześniej, nieprawdaż?
Ocena: 9-
Grafika: 8
Muzyka: 8
Grywalność: 8+
Recenzja dostępna także na deesowiec.info
środa, 25 marca 2009
Ku chwale najlepszej gry na świecie - Metal Gear Solid 3
wtorek, 24 marca 2009
Obalamy mity odc. 3 - Koniec ery exclusive'ów
sobota, 21 marca 2009
Phoenix Wright Ace Attorney - recenzja
A więc od początku. Na czym polega gra? Wcielamy się w postać Phoenix Wright'a. Jest to prawnik (a konkretniej obrońca) pracujący w kancelarii prawniczej. W momencie rozpoczęcia gry jesteśmy przed naszą i jego pierwszą rozprawą. Towarzyszy nam nasza mentorka, Mia Fey, a rozprawa toczy się przeciwko naszemu dawnemu przyjacielowi. Jaki będzie werdykt, zależy tylko od nas.
Całość zrealizowana jest w formie przygodówki tekstowej. Widzimy ładne, duże i animowane postacie, które niestety bez przerwy stoją w miejscu i tylko ruszają np. rękoma, a pod spodem jest ramka towarzysząca nam przez całą grę, w której przewija się tekst. Myśli Phoenixa czy dialogi, wszystko jest tam. Tła są statyczne, ale ładnie i schludnie wykonane. To wszystko dzieje się na górnym ekranie. Na dolnym jest zazwyczaj tylko jeden, wielki przycisk, którym przewijamy kwestię dalej. No, możemy jeszcze sprawdzić zebrane dotychczas dowody. Czasami jeszcze pojawiają się inne opcje, ale ogólnie wykorzystanie ekranu dotykowego jest słabe (praktycznie całą grę da się przejść używając o wiele wygodniejszych przycisków).
Ale o co chodzi w grze? Już spieszę z wyjaśnieniami. Najpierw dowiadujemy się o morderstwie w formie krótkiej animacji bądź kilku artworków. Następnie przeszukujemy miejsce zbrodni i inne z nim związane miejsca w celu znalezienia różnych osób, te z kolei dostarczą nam cennych informacji bądź różnych dowodów. Czasami w jakiś sposób (zazwyczaj coś pokazując) musimy coś z danej osoby wycisnąć. Po zebraniu wymaganej ilości dowodów i informacji, przenosimy się do sądu. Tam staramy się wszelkimi możliwymi (i zgodnymi z prawem ;) ) sposobami odkopać prawdę, gdyż w każdym przypadku mamy do czynienia z próbami wrobienia w morderstwo niewinnych osób. W trzy dni (tyle wg. prawa w grze ma prokuratura, by ogłosić werdykt) musimy udowodnić niewinności naszego klienta, ale wpierw musimy odeprzeć zarzuty i pokazać, co naprawdę się stało.
Rozprawy w sądzie polegają na wysłuchiwaniu zeznań świadków. Gdy raz wysłuchamy danego zeznania, świadek je powtarza do woli, a my mamy możliwość przewijać je do przodu lub do tyłu. Na każdą kwestię możemy zadać jakieś pytanie (czasami dowiemy się czegoś bądź popchniemy sprawę do przodu), bądź pokazać jakiś dowód, który odkrywa kłamstwa. Na początku jest najciężej, bo wszystko jest ułożone (czasami nawet sam prokurator sam wszystko układa, by nie było żadnych niedomówień i wyrok był "winny"). Ale przesłuchując świadka i porównując dowody, możemy czasami dojść do wniosku, że coś się nie zgadza... Wtedy najeżdżamy na daną kwestię, gdzie świadek kłamie, wybieramy to potwierdzający dowód i... naciskamy X, naciskamy przycisk na ekranie dotykowym, bądź naciskamy Y i... krzyczymy OBJECTION! (pol. sprzeciw!) do mikrofonu. Wtedy zazwyczaj kroczek po kroczku łamiemy świadka i doprowadzamy do zakończenia sprawy z satysfakcjonującym nas wynikiem.
I tak w kółko. Jednak mimo tego gra niesamowicie wciąga. Grafika jest prosta (statyczne 2d), muzyczka też (choć idealnie pasuje do gry, a motyw odgrywany w momencie odkrywania całej prawdy pod koniec rozprawy jest tak cudowny, że mógłbym cały dzień go słuchać), a mimo to gra się nie nudzi, ba człowiek jak szalony broni kolejnych świadków. Wszystko dzięki wspaniałej fabule, która jest troszkę serialowa, ale mimo to zawiera masę zwrotów akcji, także czasami to co nam się wydawało, że na początku jest białe, na koniec jest czorne jak smoła i na odwrót. Na dodatek wszystkie sprawy są ze sobą ściśle powiązane i uwierzcie mi, w trakcie 4 rozprawy, gdy wszystko będzie się powoli łączyło do kupy, nie będziecie mogli się oderwać od DS'a.
Co z długością gry? Gra zawiera 5 spraw, z czego 4 to przeniesione żywcem z GBA, a piąta bonusowa, która nie ma co prawda za dużego powiązania z poprzednimi, ale w przeciwieństwie do poprzednich, o wiele bardziej wykorzystuje potencjał DS'a. Zdejmujemy odciski palców, psikamy sprayem w celu wykrycia śladów krwi, oglądamy nagrania z kamery, przeglądamy przedmioty w pełnym 3d, układamy wazę z rozbitych kawałków... oj tak, ta sprawa "robi". Chociaż mimo, że jest tak na oko długa jak dwie poprzednie, nie jest aż tak wciągająca jak poprzednie. Choć rozwalenie pewnej długo, dobrze ukrywającej się osoby na koniec sprawy sprawia wieeeelką satysfakcję. Niestety nie ma sensu przechodzić gry drugi raz, gdyż wszystko już będziemy wiedzieć, a bonusów żadnych. To jakby czytać drugi raz tę samą książkę.
Podsumowując, mimo, że gra to 90 % czytania dialogów, wymaga choć średniej znajomości języka angielskiego i stosunkowo wysokiego IQ, to nie jest aż tak trudna, a wciąga tak, że czasami możecie zapomnieć o podstawowych czynnościach, jak jedzenie, spanie czy s... ikanie. Ostateczna ocena nie może być inna, jak...
Ocena 10/10
Grafika 7/10GTA Chinatown Wars - pierwsze wrażenie
Gdy pierwszy raz wyczytałem, że kolejna część GTA ukaże się na DSa, przetarłem oczy i przeczytałem to zdanie jeszcze raz i okazało się, że nie widziałem źle. Zastanawiałem się, jak to mają zamiar zrobić? Jak w 128 MB zmieścić całe miasto, jak rozwiązać sprawę kamery i słabych możliwości obróbki grafiki trójwymiarowej, jak rozwiązać sterowanie (żadnych gałek), jak wykorzystają touch screen... pytaniom nie było końca.