sobota, 21 marca 2009

Phoenix Wright Ace Attorney - recenzja


Zapewne znacie wiele gigantów branży growej. Każdy zna firmy takie jak EA, Square-Enix czy Namco Bandai. I chociaż wydają wiele gier, nie wszystkie trzymają poziom. Jest za to taka jedna firma, która od dłuższego czasu zdobywa moje uznanie, a w ogóle się o niej nie mówi, na pewno nie w takim stopniu jak o poprzednich. Uważam, że bardzo niesłusznie. Za każdym razem, gdy widzę grę sygnowaną logiem "Capcomu", jestem pewien, że będzie to kawał dobrej szpili. Wspomnę choćby Resident Evil 4, Street Fightera czy choćby Okami. Wydaje się, że tej firmie po prostu nie zdarzają się wpadki jak innym. Ostatnio w moje ręce wpadła kolejna gra, która wyszła spod klawiatur Capcomu. Ta gra to pierwsza część serii o charyzmatycznym prawniku o specyficznej fryzurze i skłonności do pokazywania palcem. Ta gra to Phoenix Wright Ace Attorney na Nintendo DS (warto dodać, że została wcześniej, w 2001 roku wydana na GBA pt. "Gyakuten Saiban" w Japonii, dopiero w 2005 roku została przełożona na bardziej ludzki język). Czy po raz kolejny jest mistrzowski kawałek kodu?

A więc od początku. Na czym polega gra? Wcielamy się w postać Phoenix Wright'a. Jest to prawnik (a konkretniej obrońca) pracujący w kancelarii prawniczej. W momencie rozpoczęcia gry jesteśmy przed naszą i jego pierwszą rozprawą. Towarzyszy nam nasza mentorka, Mia Fey, a rozprawa toczy się przeciwko naszemu dawnemu przyjacielowi. Jaki będzie werdykt, zależy tylko od nas.

Całość zrealizowana jest w formie przygodówki tekstowej. Widzimy ładne, duże i animowane postacie, które niestety bez przerwy stoją w miejscu i tylko ruszają np. rękoma, a pod spodem jest ramka towarzysząca nam przez całą grę, w której przewija się tekst. Myśli Phoenixa czy dialogi, wszystko jest tam. Tła są statyczne, ale ładnie i schludnie wykonane. To wszystko dzieje się na górnym ekranie. Na dolnym jest zazwyczaj tylko jeden, wielki przycisk, którym przewijamy kwestię dalej. No, możemy jeszcze sprawdzić zebrane dotychczas dowody. Czasami jeszcze pojawiają się inne opcje, ale ogólnie wykorzystanie ekranu dotykowego jest słabe (praktycznie całą grę da się przejść używając o wiele wygodniejszych przycisków).

Ale o co chodzi w grze? Już spieszę z wyjaśnieniami. Najpierw dowiadujemy się o morderstwie w formie krótkiej animacji bądź kilku artworków. Następnie przeszukujemy miejsce zbrodni i inne z nim związane miejsca w celu znalezienia różnych osób, te z kolei dostarczą nam cennych informacji bądź różnych dowodów. Czasami w jakiś sposób (zazwyczaj coś pokazując) musimy coś z danej osoby wycisnąć. Po zebraniu wymaganej ilości dowodów i informacji, przenosimy się do sądu. Tam staramy się wszelkimi możliwymi (i zgodnymi z prawem ;) ) sposobami odkopać prawdę, gdyż w każdym przypadku mamy do czynienia z próbami wrobienia w morderstwo niewinnych osób. W trzy dni (tyle wg. prawa w grze ma prokuratura, by ogłosić werdykt) musimy udowodnić niewinności naszego klienta, ale wpierw musimy odeprzeć zarzuty i pokazać, co naprawdę się stało.

Rozprawy w sądzie polegają na wysłuchiwaniu zeznań świadków. Gdy raz wysłuchamy danego zeznania, świadek je powtarza do woli, a my mamy możliwość przewijać je do przodu lub do tyłu. Na każdą kwestię możemy zadać jakieś pytanie (czasami dowiemy się czegoś bądź popchniemy sprawę do przodu), bądź pokazać jakiś dowód, który odkrywa kłamstwa. Na początku jest najciężej, bo wszystko jest ułożone (czasami nawet sam prokurator sam wszystko układa, by nie było żadnych niedomówień i wyrok był "winny"). Ale przesłuchując świadka i porównując dowody, możemy czasami dojść do wniosku, że coś się nie zgadza... Wtedy najeżdżamy na daną kwestię, gdzie świadek kłamie, wybieramy to potwierdzający dowód i... naciskamy X, naciskamy przycisk na ekranie dotykowym, bądź naciskamy Y i... krzyczymy OBJECTION! (pol. sprzeciw!) do mikrofonu. Wtedy zazwyczaj kroczek po kroczku łamiemy świadka i doprowadzamy do zakończenia sprawy z satysfakcjonującym nas wynikiem.

I tak w kółko. Jednak mimo tego gra niesamowicie wciąga. Grafika jest prosta (statyczne 2d), muzyczka też (choć idealnie pasuje do gry, a motyw odgrywany w momencie odkrywania całej prawdy pod koniec rozprawy jest tak cudowny, że mógłbym cały dzień go słuchać), a mimo to gra się nie nudzi, ba człowiek jak szalony broni kolejnych świadków. Wszystko dzięki wspaniałej fabule, która jest troszkę serialowa, ale mimo to zawiera masę zwrotów akcji, także czasami to co nam się wydawało, że na początku jest białe, na koniec jest czorne jak smoła i na odwrót. Na dodatek wszystkie sprawy są ze sobą ściśle powiązane i uwierzcie mi, w trakcie 4 rozprawy, gdy wszystko będzie się powoli łączyło do kupy, nie będziecie mogli się oderwać od DS'a.

Co z długością gry? Gra zawiera 5 spraw, z czego 4 to przeniesione żywcem z GBA, a piąta bonusowa, która nie ma co prawda za dużego powiązania z poprzednimi, ale w przeciwieństwie do poprzednich, o wiele bardziej wykorzystuje potencjał DS'a. Zdejmujemy odciski palców, psikamy sprayem w celu wykrycia śladów krwi, oglądamy nagrania z kamery, przeglądamy przedmioty w pełnym 3d, układamy wazę z rozbitych kawałków... oj tak, ta sprawa "robi". Chociaż mimo, że jest tak na oko długa jak dwie poprzednie, nie jest aż tak wciągająca jak poprzednie. Choć rozwalenie pewnej długo, dobrze ukrywającej się osoby na koniec sprawy sprawia wieeeelką satysfakcję. Niestety nie ma sensu przechodzić gry drugi raz, gdyż wszystko już będziemy wiedzieć, a bonusów żadnych. To jakby czytać drugi raz tę samą książkę.

Podsumowując, mimo, że gra to 90 % czytania dialogów, wymaga choć średniej znajomości języka angielskiego i stosunkowo wysokiego IQ, to nie jest aż tak trudna, a wciąga tak, że czasami możecie zapomnieć o podstawowych czynnościach, jak jedzenie, spanie czy s... ikanie. Ostateczna ocena nie może być inna, jak...

Ocena 10/10

Grafika 7/10
Dźwięk 10/10
Grywalność 10/10

3 komentarze:

  1. Gyakuten Saiban, nie Sabauden, Kruku drogi ;)

    no i zamieniłbym ze sobą raczej oceny za grafikę i dźwięk

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za uwagę, nie zauważyłem tego ;p. Recka stara, kiedyś pisałem Sabauden nie Saiban :).

    Ale dzięki wielkie za komentarz, zapraszam częściej :).

    OdpowiedzUsuń
  3. czytam każdy wpis przez rss, więc jakby co, możesz do "licznika" dołożyć +1 :D

    OdpowiedzUsuń