Gry stają się powoli tak popularne (właściwie to już są popularniejsze), a branża tak rozległa jak ta filmowa czy muzyczna. Niestety niesie to za sobą gigantyczne wady. Tak jak w wyżej wymienionych branżach, coraz częściej jesteśmy zasypywani grami uderzającymi w masowe gusta, które nie prezentują sobą żandych głębszych treści, nie wnoszą nic nowego do gatunki i równocześnie bywają kontynuacją dobrze znanej serii. Coraz trudniej trafić na gry przełomowe i... głębokie, tak jak trudno trafić na dobrą muzykę w radiu (chyba nikt nie powie mi, że Doda to dobra muzyka) albo dobre kino w... kinie. Słowem - zalewa nas mainstream. Ja powiedziałbym jeszcze inaczej... Granie na konsoli straciło swoją wyjątkowość, elitarność. Dawniej czuło się dumę z posiadania wyjątkowego Final Fantasy VII czy Metal Gear Solid, kiedy koledzy w domu na PC w Quake'a grali. Może trochę to próżne, ale człowiek czuł się wyjątkowy, bo właśnie przeszedł wyjątkową grę, której nikt nie znał. A dziś? Dziś wydanie każdej gry poprzedzone jest akcją reklamową, w czasopismach branżowych roi się od reklam danej produkcji, w telewizji oglądam reklamy, na ulicy bilbordy. Gdzieś ta cała wyjątkowość uleciała.
Kolejnym problemem, który według mnie towarzyszy rosnącej popularności konsol, to namnożenie się znawców i fanbojów. Kiedyś nie było takiego problemu, bo dominowała marka PlayStation, a pozostałe platformy to odsetek rynku, była więc jedyna słuszna platforma i jak ktoś chciał, dokupował dodatkowo Segę Saturn, Nintendo 64 albo Xboxa. Dziś, jak wiemy, rynek podzielił się w miarę równo między wszystkie dwa current-geny, na dodatek coraz mniej jest gier ekskluzywncyh, więc nie ma jednej, zwycięskiej platformy. Teraz większość domowych gospodarstw ma dostęp do internetu i kiedy pociecha skończy już grać na nowo zakupionej konsoli, siada do komputera i przekonuje cały świat, jakie to jego PlayStation 3/Xbox 360 jest wspaniałe i przeciwna konsola, co tu dużo mówić, śmierdzi. Wiedzy za grosz, kupił gazetkę, poczytał kilka opinii znawców takich jak on w internecie i uprzykrza życie innym.
Z każdą nową generacją granie wkracza na wyższy poziom. Lepsza grafika, nowe opcje internetowe, multimedialność... ale czy konsole po drodze nie straciły gdzieś tego wyjątkowego ducha? A może to zwykłe marudzenie na zasadzie "kiedyś to było lepiej"?
PS. Cała powyższa notka dotyczy sytuacji w Polsce, jak wiadomo w Japonii czy USA gry są od zawsze popularne i wielka reklama konsoli na Times Square czy pięciopiętrowy sklep z grami w Tokio to żadna nowość.
PS2. Przepraszam za taką długą przerwę, wydawać by się mogło, że napisałem kilka tekstów i mi się znudziło. Niestety ostatnio miałem kilka nieszczęśliwych zbiegów okoliczności, m. in. złamałem rękę, nie miałem tematu do pisania i przez to zrobił się mały przestój. Ale to już przeszłość, czas wrócić do starego tempa pisania :). Dziękuję także za wszelkie komentarze!
ehh, sam dawno temu bylem takim lajdakiem, ze bylem dumny z tego, ze mam konsole, a wszyscy pecetowcy powinni ssac paue, ale to bylo dawno, dzis mam to generalnie gdzies, kazdy niech sobie gra gdzie tam chce, ofc zdecydowanie wole konsole i na pc w ogole nie gram, ale takie strategie to jednak bardziej pasuja do komputerow, moze halo wars zmieni te sytuacje i kolejne firmy sklonia sie do wydania strategii na konsole, dobrze piszesz, do tego dochodzi rowniez kwestia coraz szerszego robienia gier dla casuali, przez co hardkorowcy i wyjadacze po prostu nudza sie z grami, bo nie wymagaja one od nich zadnych nadzwyczajnych umiejetnosci (przyklady to np midnight club i jego slynny patch obnizajacy poziom trudnosci), przykladow jest bardzo duzo, ale cieszmy sie, ze na takim zadupiu jakim byla polska jeszcze kilka lat temu cos sie jednak dzieje i wszystko idzie do przodu i tego sie trzeba trzymac!
OdpowiedzUsuńTo, że w Polsce wszystko rusza do porzodu to wiadomo, jest plus jakiś, ale denerwuje mnie strasznie "masowość" gier (nie lubię mówić casualowość), ich coraz mniejszy poziom trudności, coraz mniejsze skomplikowanie i skracanie czasu gry.
OdpowiedzUsuńcasulaowość gier jest wymuszona przez to, że koncerny takie jak Big N (Nintendo jakby ktoś nie wiedział) czy Sony stawia na graczy takich jak mamusie dzieci, które mają konsolę. Sukces Wii Fit np.? Wystarczyło powiedzieć amerykankom, że dzięki temu się schudnie. I proszę, kasa płynie.
OdpowiedzUsuńA nasza piękna Polska... Cudnie że w świecie rozrywki konsolę stoją na równi z PC, a konsole nie są stereotypowo zabawką dzieci bogaczy, czy szpanerów z osiedlowej ekipy. Martwi natomiast to, że mamy taką liczbe fanbojów. Nie tylko PS3/PS2, ale także X360. W piątek wracając od lekarza byłem świadkiem sytuacji, jak dwóch dzieciaków się biło, bo jeden ma X360 i powiedział że PS3 to gówno. Dość groteskowe, bo ta dwójka doskonale pokazuje jak zachowują się ludzie-fanatycy w naszym kraju.