Zastanawiam się nad reaktywacją. Ja już chyba tak mam, że muszę raz na jakiś czas uwolnić te kołaczące się myśli spod czaszki, bo inaczej nie mogę wytrzymać. Swego czasu kilka-kilkanaście osób dziennie tutaj zaglądało, jeden artykuł był całkiem popularny w google więc kto wie, może by tak reaktywować ten adres?
Jeśli już czytasz ten artykuł i jesteś za zmartwychwstaniem bloga, daj znać w komentarzach. Proszę również o informacje, jak tutaj dotarliście. Jeśli choć jedna osoba tutaj się zapisze, to prawdopodobnie wartoby znów zacząć tutaj pisać!